piątek, 16 maja 2014

Imagine #9

Wstałaś bardzo wcześnie rano. Nie mogłaś uwierzyć, że dzień wcześniej wybrałaś się na koncert Justina i zostałaś jego One Less Lonely Girl, a do tego za kulisami Biebs umówił się z Tobą na randkę. Od razu pobiegłaś pod prysznic. Nalałaś czekoladowego płynu na gąbkę i wcierałaś w swoje ciało. Wytarłaś i owinęłaś się w biały ręcznik i weszłaś do pokoju szukając jakiegoś ładnego zestawu na spotkanie z Justinem.
Po prawie godzinie szukania byłaś gotowa. Sukienka, buty, torebka i makijaż . Zadowolona z efektu zrobiłaś obrót przed lustrem i z uśmiechem na ustach zeszłaś na dół. Przed wyjściem chwyciłaś telefon i ruszyłaś do parku gdzie miałaś spotkać się ze swoim idolem.
Justin spóźniał się już 2 godziny. Co chwilę sprawdzałaś swojego białego iPhona...ale nie dostałaś ani jednej wiadomości od szatyna.  Zastanawiałaś się czy wrócić do domu czy jeszcze zaczekać...Robiło się coraz zimniej, a na niebie gromadziły się ciemne chmury. Mimo to nadal siedziałaś na ławce. Kochałaś i kochasz Justina, a on nie mógł Cie okłamać. Nie mógł okłamać swojej Belieber.
Twój wzrok przykuła jedna z par. Oboje trzymali się za ręce i posyłali sobie szczere uśmiechy.Nagle w okół nich zgromadzili się paparazzi, a Ty dostrzegłaś, że tym chłopakiem okazał się...Justin.
Nie mogłaś w to uwierzyć...Przecież umówił się tu...z Tobą!!! Z Tobą, a nie Seleną!!! Po Twoim policzku spłynęła łza. Wzrok bruneta odnalazł Ciebie...Ty tylko pokręciłaś głową i ruszyłaś w stronę swojego domu. Otarłaś mokre policzki gdy poczułaś na swojej skórze krople deszczu. Szłaś dalej do momentu gdy poczułaś czyjąś rękę zaciśniętą na Twoim nadgarstku. Odwróciłaś się i zobaczyłaś smutnego Justina.
- Zostaw mnie... - wyszeptałaś prawie nie słyszalnym głosem.
- Wysłuchaj mnie...dopiero wtedy... - spojrzałaś w jego oczy i ujrzałaś jak pojawiały się w nich łzy - zadecydujesz czy chcesz odejść...
Postanowiłaś dać chłopakowi szansę. Deszcz padał coraz mocniej, a Wy staliście cali mokrzy patrząc ciągle na siebie.
- Posłuchaj...ja...ja chyba ją kocham - wyszeptał, a Ty czułaś jak Twoje serce rozpada się na tysiące kawałeczków, już chciałaś się wyrwać ale szatyn Cię powstrzymał - ale... - zaczął trzymając Twój podbródek w taki sposób, że wasz wzrok się spotkał - to Ciebie kocham najbardziej...wiem, że Ty nigdy mnie nie opuścisz. Może się zmieniłem ale moje uczucia wobec Ciebie NIGDY!!!!
- Nigdy nie mów nigdy... - odpowiedziałaś, a po Twoich policzkach lały się łzy.
- Kochanie...tego jestem pewny w 100, a nawet w 1000 procentach - powiedział i przyciągnął do siebie.
Wasze usta się spotkały. Brunet przejechał swoim językiem po Twojej wardze. Chłopak objął Cię ramieniem jakby bał się, że Cie straci...bo tego właśnie się bał. Chciał aby ta chwila trwała wiecznie...i Ty też tego chciałaś.
Nie mogliście się od siebie oderwać. W końcu musiało to nastąpić...Odsunęliście się od siebie i spojrzeliście w swoje oczy.
- Kocham Cię...i każdą z Belieber tak samo mocno... - wyszeptał szatyn ocierając Twoje łzy - Obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz...
- Obiecuję...
KILKA LAT PÓŹNIEJ
- Skarbie... - usłyszałaś głos z dołu, zeszłaś po schodach i dołączyłaś do swojego męża na kanapie.
- O co chodzi...? - zapytałaś spoglądając w jego oczy.
- Mówią o Justinie... - powiedział wskazując na telewizor, z łzami w oczach skierowałaś swój wzrok na ekran...
"Justinowi Bieberowi w końcu dopisuje szczęście. Płyty wciąż się sprzedają, fani o nim nie zapominają, a sam gwiazdor jest szczęśliwy ze swoją narzeczoną i ich 2 miesięcznym dzieckiem..."- usłyszałaś.
Twoje oczy ponownie się zaszkliły. Zostawiłaś męża i poszłaś na strach. Wyjęłaś pudełko ze wszystkimi rzeczami, które przypominały Ci o Justinie. Spojrzałaś na bilet na jego koncert, wianek OLLG, każdą jego płytę...a po policzkach ciekły Ci łzy.
- Nigdy o Tobie nie zapomnę - powiedziałaś ocierając policzki...
*oczami Justina*
Wszedłem na TT i zobaczyłem kolejne wpisy od moich Beliebers. Bez zastanowienia odpisałem wszystkim...
@justinbieber Kocham Was #Beliebers Nigdy o Was nie zapomnę...

Imagine #8

Tego dnia siedzisz przygnębiona przed komputerem. Sama nie wiesz co ci jest. Zaglądasz na profil Justina, kiedy akurat napisał nowy tweet. Chciałaś jak zawsze odpisać "We Love You Justin.", ale kiedy przetłumaczyłaś treść jego tweeta, na chwile przestałaś oddychać. "Odchodzę, przepraszam. Kocham Was bardzo mocno moje beliebers. Pamiętajcie. Obiecałem że będę na zawsze, ale nic nie trwa wiecznie Wierzcie w swoje marzenia nie poddawajcie się i NEVER SAY NEVER". Pod tym pojawiło się setki komentarzy. Czemu Justin? Czemu nas zostawiasz? Mija dzień...Mija kolejny dzień...następny i następny....o Justinie nie ma słowa ani w gazetach, ani w internecie ani w telewizji. Tak jakby nigdy go nie było. Mija miesiąc. Mijają dwa miesiące. Przestałaś szukać o nim informacji w internecie. Przestałaś cokolwiek robić. Przestałaś myśleć. To koniec. Coś w tobie umrało.
Pewnego dnia wracając ze szkoły usiadłaś przed telewizorem i oglądałaś wiadomości.
"Justin Bieber" - kiedy to usłyszałaś od razu podgłośniłaś. "Justin Bieber przegrał walkę z rakiem".
Twoje oczy szeroko się otworzyły. Jaki rak, jaka walka? Przecież wiedziałaś o nim wszystko...
"Justin Bieber po swoim ostatnim tweecie zmarł w domu dziadków w Kanadzie. Latami walczył z chorobą, jednak mu się nie udało. Wierzymy że jest teraz w niebie w towarzystwie pani Bieber, Avalanny".
Pobiegłaś do komputera i weszłaś w profil Justina. Patrząc na wiadomości nie mogłaś uwierzyć.
OD: Pattie Malettie : Na zawsze w naszej pamięci. Kocham cię synku. #/RIPJUSTIN
OD: SCOOTER BRAUN : GDYBYM MÓGŁ COFNĄĆ CZAS, NICZEGO BYM NIE ZMIENIŁ. DZIĘKI TEMU DZIECIAKOWI WIEM CO ZNACZY BELIEVE I NEVER SAY NEVER #/RIPJUSTIN
OD: KENNY : PAMIĘTAM KIEDY NOSIŁEM GO NA BARANACH. ZAWSZE BYŁ LEKKI, NIE TAK JAK JEGO CIĘŻKIE ŻYCIE. #/RIPJUSTIN
OD: JEREMY BIEBER : JAZZY I JAXON CODZIENNIE PYTAJĄ O BRATA...TAK STRSZNIE TĘSKNIĄ.KOCHAMY CIĘ SYNKU #/RIPJUSTIN
W PEWNYM MOMENCIE OPUŚCIŁAŚ GŁOWĘ W DÓŁ. BYŁAŚ TAK PRZYGNĘBIONA, ŻE NAWET NIE MIAŁAŚ SIŁY PŁAKAĆ. NIE WIDZIAŁAŚ NIC PO ZA ROZMAZANYM OBRAZEM. NIE CZUŁAŚ NIC PO ZA PUSTKĄ W SERCU. Co teraz? Przecież on był częścią ciebie. Przecież oddałaś mu swoje serce, a bez serca nie da się żyć. Przyłożyłaś ręce do klawiatury i napisałaś swoją ostatnią wiadomość przed usunięciem twittera. "Właśnie umarł ktoś dla mnie bardzo bliski. Właśnie odeszła część mnie. Właśnie umarłam ja. Belieber Forever. #/RIPJUSTIN"
Zamknęłaś laptopa. Podeszłaś do plakatów i przejechałaś po nich ręką. Nie raz do nich rozmawiałaś, czując brak Justina, ale teraz czułaś go bliżej niż wtedy kiedy byłaś kilka metrów od niego na koncercie. On tu z tobą był. On na ciebie patrzył.
Justin napisał żeby się nie poddawać, ale ty się nie poddajesz. Ty tylko pragniesz go bliżej i bliżej. Pragniesz jego oczu, jego ciała, jego uśmiechu. Coś w tobie przegrało. Coś właśnie pękło. A po chwili byłaś już z nim. Byłaś z nim na górze. Byłaś księżniczką, a on był twoim księciem. Byliście razem. Byliście razem na zawsze.

piątek, 11 kwietnia 2014

Imagine #7

Pewnego dnia wchodzisz na twittera i widzisz tweet Justina "jestem zakochany". Uśmiechasz się na samą myśl, że wkońcu będzie szczęśliwy. Tak długo na to czekałaś. Przeglądasz swojego tl. W co drugim tweecie pisze "on nie może się zakochać". Myślisz - o co im chodzi? Przecież wszystkie chciałyście żeby był szczęśliwy. Przecież Justin to tylko człowiek. Mijają kolejne dni. Do sieci trafiły zdjęcia Biebera i jego nowej dziewczyny, która jest tak śliczna że kiedy na nią patrzysz ciekną ci łzy. Szczęściara. Po jakimś czasie znów wchodzisz na konto Justina. Ostatni jego tweet to "jestem zakochany". Spoglądasz na dokładną datę. PRZECIEŻ TO BYŁO MIESIĄC TEMU. Justin gdzie jesteś? - pytasz sama siebie.
Znów mija pare dni. Pare nudnych, szarych dni które zalewałaś łzami. Nagle na twoim telefonie pojawia się powiadomienie o nowym tweecie Justina. Momentalnie się uśmiechasz. Czekałaś na niego. "Dziękuje wszystkim za te wspaniałe lata. Odchodzę. Nigdy was nie zapomnę moje Beliebers". Twoje oczy robią się ciężkie od łez. Robisz się cała czerwona. "Ktoś się włamał na jego konto" - tłumaczysz sobie. Obiecywał że nas nie zostawi.
Po kilku następnych dniach pustki w profilu Justina, postanowiłaś pojechać do jego miasta, tak jak zawsze marzyłaś. Mama już dawno planowała dla ciebie tą wycieczkę. Wsiadłaś do samolotu i po kilku godzinach byłaś już na miejscu. Nie mogłaś się doczekać tego momentu. Tyle czasu czekałaś aby spojrzeć w jego pełne szczęścia oczy. Poszłaś do jego ulubionej restauracji. Dostrzegłaś w niej pustki, więc postanowiłaś wejść. Miałaś racje, był tam. Siedział uśmiechnięty z dziewczyną. Nie miałaś zamiaru mu przeszkadzać. Kiedy skończyli jeść i kierowali się w stronę wyjścia, podeszłaś i będąc w szoku udało wyjąkać ci się tylko "kocham cie".
Justin nic nie odpowiedział. Złapał swoją dziewczynę za rękę i nawet na ciebie nie spojrzał.
- Justin nie odchodź. - Znów odpowiedziała ci cisza - Zawsze będę z tobą. Wybacze ci wszystko, ale nie zostawiaj mnie.
W tej chwili para się zatrzymała i na ciebie spojrzała.
- Dorośnij dziewczyno. Jestem tylko człowiekiem. Nie jestem Justinem Bieberem. Jestem zwyczajnym chłopakiem. - popatrzył surowo w twoje oczy, na co zadrżałaś. Nic nie odpowiedziałaś, więc Justin i jego dziewczyna opuścili restauracje zostawiając cię samą. Stałaś osłupiona, tylko po to aby po chwili wybuchnąć płaczem. Wróciłaś do domu. Weszłaś na stronę Justina która już nie istaniała...tak po prostu ją usunął. Tak po prostu o was zapomniał. Wyjęłaś wszystkie możliwe plakaty które masz i poopklejałaś nimi każdy kąt pokoju. Włączyłaś płytę ''my world" i zrobiłaś kilka kroków w tył aby popatrzeć na swoje dzieło.
- Mówiłam że będę z tobą na zawsze Justin. - wyszeptałaś - Mimo wszystko.

czwartek, 20 marca 2014

Wyobraź sobie...

Jesteś dorosła, masz dzieci, a nawet wnuki. Wiele już przeżyłaś. Życie dużo Cię nauczyło. Masz męża, z którym jesteś szczęśliwa. Pewnego dnia, oglądając telewizję słyszysz "Swoją karierę zaczynał jako 16-latek, miał wzloty i upadki. Kochało go miliony dziewczyn, a także chłopców. Justin Bieber zmarł wczoraj o godzinie 15:30. Wszyscy są zszokowani..." Czujesz jak łzy kumulują się w Twoich oczach, by po chwili uwolnić się i powoli spływać po Twoich policzkach. Czujesz ogromną pustkę, a wspomnienia? Wszystkie wracają. Twoje dzieci są w pracy, a ty opiekujesz się wnukami, które widząc jak płaczesz pytają "Babciu... Co się stało?". Ty jedynie uśmiechasz się nie wiedząc co powiedzieć. Czujesz w sercu, że jedna z najważniejszych Ci osób odeszła z tego świata. Czujesz Jego nieobecność, czujesz, że osoba, którą kiedyś tak kochałaś umarła. "Poczekajcie" powiedziałaś do dzieci i wstając z bujanego fotela idziesz na samą górę. Na strych. Do miejsca, gdzie masz pewne pudełko. Kiedy docierasz na strych z trudem wyszukujesz ogromne pudło, które po chwili otwierasz. Wspomnienia wracają. Przypomina Ci się pierwszy dzień, kiedy go usłyszałaś i pokochałaś Go nie zważając na nic. Przypominają Ci się pierwsze przyjaźnie z Beliebers, wszystkie akcje na twitterze, wszystkie hejty skierowane na Ciebie i Twojego idola. Przypomina Ci się również dzień, w którym Ty i kilka tysięcy dziewczyn oraz chłopców spełniło swoje marzenie. Dzień, w którym w końcu mogłaś zobaczyć Go na żywo. Dzień, w którym płakałaś ze szczęścia, byłaś wśród swoich sióstr i braci. Zaczynasz płakać, wiedząc, że to już nie wróci. Przypomina Ci się dalsza walka o to, aby Justin mógł ponownie tutaj wystąpić. Przypomina Ci się dzień, w którym dorastasz. Kończysz szkołę, zaczynasz pracę. Zaczynasz prowadzić poważne życie, odsuwasz się od idola przez brak czasu. Po kilku latach chowasz wszystkie płyty, plakaty, ubrania, książki, albumy, poduszki z Jego wizerunkiem do jednego pudła. Pudło schowasz na strychu, na którym teraz siedzisz. Patrzysz na te wszystkie rzeczy i uśmiechasz się sama do siebie przypominając jakie Justin dawał Ci szczęście zwykłym uśmiechem, zwykłym zdaniem "i love my Beliebers ". Przypomina Ci się jego łzy wzruszenia, jak i te przez hejterów. Przypomina Ci się jak broniłaś go całą sobą, tylko po to, aby jemu nic się nie stało. Przypomina Ci się jak płakałaś kiedy widziałaś Jego wywiady czy nowe teledyski, bądź jego słowa, gdzie mówi o swoich Beliebers jak o najważniejszych osobach na świecie./Wika <3

środa, 26 lutego 2014

Smutne, ale prawdziwe - od idola do sensu życia niejednej dziewczyny

 TEKST NIE MÓJ!

Smutne, ale prawdziwe...
Idolu, miałeś fankę, mieszkała 4655842215462121 km od Ciebie, a mimo to wciąż wierzyła...pytasz się teraz sam siebie. "Ale w co?W co mogła wierzyć?" Byłeś jej aniołem, jej wzorem, jej nadzieją, jej miłością, jej światełkiem w tunelu, jej całym światem.Ona wierzyła, że kiedyś w końcu spełnią się jej marzenia.Wierzyła, że pojedzie na Twój koncert.Zobaczy się w końcu na żywo, a nie przed ekran komputera... że zobaczy Twój uśmiech... dla niej najpiękniejszy na świecie.Jedyny uśmiech.Wierzyła... płakała prawie każdej nocy.Pytasz się teraz ,,Dlaczego?" Dlaczego płakała?Bo z czasem zaczęła tracić wiarę... nowi fani... nowe albumy... trasy koncertowe... nowi partnerzy... To było dla niej za wiele.Kiedyś byłeś tak blisko... prawie na wyciągnięcie ręki.Ale zacząłeś się oddalać, coraz szybciej i szybciej.Wiara, która trzymała ją przy życiu rozmyła się jak poranna mgła.Ona cierpiała. ,,Dlaczego?" Bo mimo, że tak bardzo chciała, nie mogła być z Tobą.Z dnia na dzień było coraz gorzej.Przestała płakać.Przestała marzyć.Stała się tym popularnym ,,wrakiem człowieka" Aż pewnego dnia ogłosiłeś trasę koncertową.Po latach czekania przyjechałeś do jej kraju.Płakała ze szczęścia i ze strachu, że nie zdąży kupić biletu.Jednak się udało.Płakała ze szczęścia. ,,Wreszcie będę mogła być tam z Nim, mamo!Moje marzenia się spełniają" - powiedziała kiedyś.Wiele osób zaczęło jej zazdrościć. Była przez to bardzo hejtowana.Padły słowa ,,Suka ma bilet..jak na nie zarobiłaś biedoto?Dawałaś dupy po krzakach?Jaki idol taki fan!" Wtedy coś w niej pękło.Zniszczyła swoje piękne ciało. ,,Dlaczego?" Ponieważ bardzo Cię kochała.W końcu pojechała na koncert, starała się bawić, cieszyć się, nie mogła, krzyczała Twoje imię.Ale Ty ukłoniłeś się i zszedłeś ze sceny.Zostały tylko wspomnienia.Zobaczyła Cię na żywo, ale nie zdołała Ci powiedzieć, że zawdzięcza Ci życie i jak mocno Cię kocha.Już więcej Cię nie zobaczyła.Nie zdążyła posłuchać nowych piosenek, nie zobaczyła najnowszego teledysku.Umarła...Kochała Cię, ale Ty nie wiedziałeś... bo była tylko kolejną dziewczyną w tłumie.Dlatego proszę Cię kochaj swoich fanów jak najmocniej możesz.Oni odchodzą.Mimo, że tego nie chcą.

sobota, 22 lutego 2014

Prawdziwa historia - True story

Na pozór normalna nastolatka. Szczęśliwa, ciesząca się z każdej chwili. Ale pozory mylą. Tak naprawdę ukrywała swój smutek. Cały dzień uśmiechała się do wszystkich, w nocy płakała. Właśnie wtedy była prawdziwa, gdy nikt jej nie widział. Czemu ukrywała to przed swoją rodziną i znajomymi? Straciła zaufanie, straciła nadzieję. Nie marzyła. Jej niby najlepsza ,,przyjaciółka” nie była szczera wobec niej. Dlatego dziewczyna oddaliła się od niej, tracąc jedyną przyjaciółkę. Nie miała z kim porozmawiać o tym co ją dręczy. Z mamą? Od pewnego czasu nie ma z nią dobrych kontaktów. Mało rozmawiają, często się kłócą.
Dziewczyna przestała się cieszyć się życiem, gdy wszystko się posypało. Gdy zabrakło przyjaciół, po śmierci ojca, gdy zabrakło zrozumienia ze strony mamy. Gdy wszystko straciło nagle sens. Nie pomogły wizyty u psychologa.
Pewnego dnia w wakacje dziewczyna szukała na „youtube” nowych piosenek. Natknęła się na bardzo popularnego piosenkarza – Justin'a Bieber'a. Zaczęła słuchać wszystkich piosenek. Tłumaczyła sobie niezrozumiałe słowa. Następnego dnia też. Wtedy zaczęła szukać nie tylko jego piosenek, zaczęła poznawać jego historię. Jak stał się sławy na całym świecie. Była wielka podziwu i jest po dziś dzień. Po obejrzeniu „Never say never” został jej inspiracją. Zakochała się w nim. Dzięki niemu zaczęła wierzyć, że niemożliwe może być możliwe, wystarczy uwierzyć. Z dnia na dzień znała go bardziej, był jej wzorem do naśladowania, jej autorytetem. Nie liczyło się to, że inni tego nie akceptowali. Liczył się tylko Justin i jej miłość do niego. Jej kontaktach było pełno jego zdjęć, a w muzyce pełno jego piosenek.
Dziewczyna odzyskała nadzieję i wiarę. Justin jest jej bohaterem. Jej życie zmieniło się dzięki niemu na lepsze, to dzięki niemu nadal żyje. Jest częścią niej i będzie zawsze, mimo wszystko.
„Jego uśmiech zachęca do życia,
Jego uśmiechem dziękuje Belieber's za styl bycia.
Jego uśmiech zachęca do spełnienia marzeń,
mimo dziwnych i smutnych wydarzeń.
To on nauczył nas mówić NEVER SAY NEVER.”
Dzięki niemu poznała wiele wspaniałych osób, które są takie jak ona. Które też mają idola, który uratował im życie. Po pewnym czasie kontakt z osobami, które miały być zawsze psuł się. Były to znajomości tylko przez internet, jednak dziewczyna bardzo zżyła się z internetowymi przyjaciółmi. Pomagali jej, wysłuchiwali jej, nie zostawiali jak ci z reala. Jednak oni także mają swoje prywatne życie.
Pewnego dnia poznała Belieber, która mieszkała całkiem blisko niej, nie w tej samej miejscowości, ale niedaleko. Nie myślała, że kilkanaście kilometrów od niej jest osoba tak bardzo podobna do niej. Zaprzyjaźniły się, wyjawiły sobie wszystkie sekrety.
Teraz? Teraz ona nie wyobraża sobie, żeby mogło być inaczej. Ma wspaniałego idola i najlepszą przyjaciółkę, której nie chce stracić.
To wspaniałe uczucie należeć do rodziny Beliebers. Byli, są i będą ważni. A wiesz dlaczego?
Bo Swoją rodzinę zawsze będzie miała w sercu. To nigdy nie odejdzie. Nigdy o tym nie zapomni.
Czasem jednak ma wątpliwości, wiedząc, że jest małe prawdopodobieństwo, że spotka osobę, która uratowała jej życie. I, że nie będzie mogła go przytulić i powiedzieć ,,dziękuję” i tego jak bardzo go kocha.
Wie także, że któregoś dnia, Justin weźmie ślub z dziewczyną, którą będzie bardzo kochał. Z dziewczyną, która będzie Go uszczęśliwiać każdego dnia. Z dziewczyną, która będzie sprawiać, że na Jego twarzy pojawi się uśmiech, gdy będzie smutny.
Któregoś dnia kariera Justina także niestety dobiegnie końca. Nieważne jak potoczy się jej życie, Justin będzie zawsze jej pierwszą, prawdziwą miłością. Może nie była z nim od początku, ale zostanie z nim do końca. Nigdy o nim nie zapomni.../Wika <3

sobota, 14 września 2013

Imagine #6

Nadszedł dzień, w którym miałaś opuścić dom rodzinny i się usamodzielnić. Spakowałaś swoje rzeczy. Ostatni raz popatrzyłaś na swój pokój. Pożegnałaś się z rodzicami. Wyszłaś i zamknęłaś drzwi. Wsiadłaś do taksówki i odjechałaś.

Dwie godziny później

Byłaś na miejscu, w swoim własnym mieszkaniu. Zaczęłaś rozpakowywać swoje rzeczy. Aż nagle trafiłaś na pamiętnik. Zastanawiałaś się gdzie go schować. W pewnym momencie wypadł Ci z rąk. A wszystkie kartki nieprzyklejone wypadły. Wśród nich była też kartka, na której pisało ,,Belieber forever<3'' I w tym momencie popłynęły z Twoich oczu łzy. Wspomnienia wróciły. Pamiętasz jak pierwszy raz usłyszałaś o Justinie. Jego pierwszą piosenkę, teledysk. Pamiętasz tego chłopaka z grzywką. Coraz bardziej zaczęłaś go lubić. Stałaś się jego fanką. Zakochałaś się w Jego pięknym głosie i uroczej twarzy. Nie zważałaś na to co mówili inni. Nie zważałaś na hejty. Liczył się tylko on. Stawał się coraz sławniejszy, coraz częściej udzielał wywiadów, jego teledyski były często w tv, a Ty z niecierpliwością czekałaś, żeby je zobaczyć. Niedługo potem na Twoich ścianach zaczęły pojawiać się plakaty. Sprawiał, że zaczęłaś się uśmiechać. Byłaś dumna, że masz takiego idola. Wzór do naśladowania. Tylko nie myślałaś o tym, że kiedyś on dorośnie i Ty również. Obejrzałaś Jego film, przeczytałaś biografię. Stałaś się Belieber, stałaś się częścią wielkiej rodziny.
Były plotki, ale Ty nigdy w nie nie wierzyłaś. Nie opuściłaś go przez żadną plotkę, upadek. Broniłaś go. Niby nie zwracałaś uwagi na hejty w Jego stronę, ale bardzo Cię to bolało. Bolały Cię złe słowa na Justina, które ludzie mówili z zazdrości. Znalazłaś prawdziwych przyjaciół, którzy rozumieli Twoją miłość do zupełnie obcego chłopaka. Wszystko działo się bardzo szybko. Nieważne było, że dorastasz, liczył się tylko On. Dlaczego? Bo uratował Ci życie.
Pamiętasz, gdy zrobił sobie więcej tatuaży, zaczął imprezować stracił fanów, właśnie fanów, bo prawdziwy Belieber zostanie na zawsze, mimo wszystko.
Wiele razy płakałaś z Jego powodu, bo myślałaś, że nigdy go nie spotkasz. Ale spełniłaś swoje marzenie. Spotkałaś go, byłaś na koncercie.
Twoi rodzice nie potrafili tego zrozumieć. Tak naprawdę nikt poza Beliebers nie jest w stanie tego zrozumieć.
Czas leci za szybko, za szybko dorosłaś.
Dawno nie wchodziłaś na swojego twitter'a. Nawet nie wiedziałaś czy Justin go jeszcze używa.
Zalogowałaś się i weszłaś na profil Justina. Jego ostatni tweet <5 min temu>:
,,Przepraszam Was Beliebers, ale niestety moja kariera dobiegła końca. Nie chcę Was ranić, ale ja umieram. Jestem poważnie chory. Lecz, pamiętajcie, żeby się nie poddawać i wierzyć w marzenia. Kocham Was <33 i Dziękuję, że mogłem mieć takie osoby jak Wy.''
Po Twoich policzkach spłynęły łzy. Jak to? Przecież on nie może umrzeć. Jest zbyt ważny.
Wierzysz w to jego wyzdrowienie. Nie można się poddać. Nie Justin, przecież sam to powiedziałeś.
Przeżyjesz, prawda?

Jakie to wspaniałe uczucie należeć do rodziny Beliebers. Byli, są i będą ważni. A wiesz dlaczego?
Bo Swoją rodzinę zawsze będziesz miała w sercu. To nigdy nie odejdzie. Nigdy o tym nie zapomnisz.
Włączyłaś tv, akurat leciały wiadomości. Na twarzy prezenterki zauważyłaś łzy. Byłaś ciekawa czemu płacze. I właśnie w tej chwili usłyszałaś bardzo niechciane słowa:
,,Justin Bieber nie żyje...''
Nie mogłaś w to uwierzyć. To nieprawda – tłumaczyłaś sobie. Jeszcze chwilę temu był na tt, a teraz co? Już nie ma go na świecie? Zaczęłaś jeszcze bardziej płakać. Nie myślałaś, że nadejdzie taka chwila, w której się dowiesz o śmierci swojego idola.
Opuściłaś głowę w dół. Nie widziałaś nic, poza rozmazanym obrazem. Nie czułaś nic poza pustką w sercu. Co teraz? Przecież on był częścią Ciebie. Przed usunięcie twitter'a napisałaś swoją ostatnią wiadomość:
,,Właśnie umarł ktoś dla mnie bardzo bliski. Właśnie odeszła część mnie. Właśnie umarłam ja. Belieber Forever.''
Wyłączyłaś laptop. Wzięłaś do ręki pamiętnik i otworzyłaś na stronie z datą, o której zawsze będziesz pamiętać. Dlaczego? Bo właśnie tego dnia, po raz pierwszy usłyszałaś o Justinie, a teraz czytasz co myślałaś o nim w tamtej chwili.
Coś w Tobie przegrało. Coś w Tobie pękło. Wyszłaś z mieszkania i poszłaś się przejść. Nie wiedziałaś dokąd idziesz i po co. Stanęłaś na moście. Przed oczami miałaś całe swoje życie.
Chwila zastanowienia i... skoczyłaś. Tak z mostu. Skończyłaś z życiem, bo nie widziałaś teraz w nim żadnego sensu. Po chwili byłaś już z nim. Byłaś z nim na górze. Byliście razem. Byliście razem na zawsze./Wika <3