Nadszedł dzień, w którym miałaś
opuścić dom rodzinny i się usamodzielnić. Spakowałaś swoje
rzeczy. Ostatni raz popatrzyłaś na swój pokój. Pożegnałaś się
z rodzicami. Wyszłaś i zamknęłaś drzwi. Wsiadłaś do taksówki
i odjechałaś.
Dwie godziny później
Byłaś na miejscu, w swoim własnym
mieszkaniu. Zaczęłaś rozpakowywać swoje rzeczy. Aż nagle
trafiłaś na pamiętnik. Zastanawiałaś się gdzie go schować. W
pewnym momencie wypadł Ci z rąk. A wszystkie kartki nieprzyklejone
wypadły. Wśród nich była też kartka, na której pisało
,,Belieber forever<3'' I w tym momencie popłynęły z Twoich oczu
łzy. Wspomnienia wróciły. Pamiętasz jak pierwszy raz usłyszałaś
o Justinie. Jego pierwszą piosenkę, teledysk. Pamiętasz tego
chłopaka z grzywką. Coraz bardziej zaczęłaś go lubić. Stałaś
się jego fanką. Zakochałaś się w Jego pięknym głosie i uroczej
twarzy. Nie zważałaś na to co mówili inni. Nie zważałaś na
hejty. Liczył się tylko on. Stawał się coraz sławniejszy, coraz
częściej udzielał wywiadów, jego teledyski były często w tv, a
Ty z niecierpliwością czekałaś, żeby je zobaczyć. Niedługo
potem na Twoich ścianach zaczęły pojawiać się plakaty. Sprawiał,
że zaczęłaś się uśmiechać. Byłaś dumna, że masz takiego
idola. Wzór do naśladowania. Tylko nie myślałaś o tym, że
kiedyś on dorośnie i Ty również. Obejrzałaś Jego film,
przeczytałaś biografię. Stałaś się Belieber, stałaś się
częścią wielkiej rodziny.
Były plotki, ale Ty nigdy w nie nie
wierzyłaś. Nie opuściłaś go przez żadną plotkę, upadek.
Broniłaś go. Niby nie zwracałaś uwagi na hejty w Jego stronę,
ale bardzo Cię to bolało. Bolały Cię złe słowa na Justina,
które ludzie mówili z zazdrości. Znalazłaś prawdziwych
przyjaciół, którzy rozumieli Twoją miłość do zupełnie obcego
chłopaka. Wszystko działo się bardzo szybko. Nieważne było, że
dorastasz, liczył się tylko On. Dlaczego? Bo uratował Ci życie.
Pamiętasz, gdy zrobił sobie więcej
tatuaży, zaczął imprezować stracił fanów, właśnie fanów, bo
prawdziwy Belieber zostanie na zawsze, mimo wszystko.
Wiele razy płakałaś z Jego powodu,
bo myślałaś, że nigdy go nie spotkasz. Ale spełniłaś swoje
marzenie. Spotkałaś go, byłaś na koncercie.
Twoi rodzice nie potrafili tego
zrozumieć. Tak naprawdę nikt poza Beliebers nie jest w stanie tego
zrozumieć.
Czas leci za szybko, za szybko
dorosłaś.
Dawno nie wchodziłaś na swojego
twitter'a. Nawet nie wiedziałaś czy Justin go jeszcze używa.
Zalogowałaś się i weszłaś na
profil Justina. Jego ostatni tweet <5 min temu>:
,,Przepraszam Was Beliebers, ale
niestety moja kariera dobiegła końca. Nie chcę Was ranić, ale ja
umieram. Jestem poważnie chory. Lecz, pamiętajcie, żeby się nie
poddawać i wierzyć w marzenia. Kocham Was <33 i Dziękuję, że
mogłem mieć takie osoby jak Wy.''
Po Twoich policzkach spłynęły łzy.
Jak to? Przecież on nie może umrzeć. Jest zbyt ważny.
Wierzysz w to jego wyzdrowienie. Nie
można się poddać. Nie Justin, przecież sam to powiedziałeś.
Przeżyjesz, prawda?
Jakie to wspaniałe uczucie należeć
do rodziny Beliebers. Byli, są i będą ważni. A wiesz dlaczego?
Bo Swoją rodzinę zawsze będziesz
miała w sercu. To nigdy nie odejdzie. Nigdy o tym nie zapomnisz.
Włączyłaś tv, akurat leciały
wiadomości. Na twarzy prezenterki zauważyłaś łzy. Byłaś
ciekawa czemu płacze. I właśnie w tej chwili usłyszałaś bardzo
niechciane słowa:
,,Justin Bieber nie żyje...''
Nie mogłaś w to uwierzyć. To
nieprawda – tłumaczyłaś sobie. Jeszcze chwilę temu był na tt,
a teraz co? Już nie ma go na świecie? Zaczęłaś jeszcze bardziej
płakać. Nie myślałaś, że nadejdzie taka chwila, w której się
dowiesz o śmierci swojego idola.
Opuściłaś głowę w dół. Nie
widziałaś nic, poza rozmazanym obrazem. Nie czułaś nic poza
pustką w sercu. Co teraz? Przecież on był częścią Ciebie. Przed
usunięcie twitter'a napisałaś swoją ostatnią wiadomość:
,,Właśnie umarł ktoś dla mnie
bardzo bliski. Właśnie odeszła część mnie. Właśnie umarłam
ja. Belieber Forever.''
Wyłączyłaś laptop. Wzięłaś do
ręki pamiętnik i otworzyłaś na stronie z datą, o której zawsze
będziesz pamiętać. Dlaczego? Bo właśnie tego dnia, po raz
pierwszy usłyszałaś o Justinie, a teraz czytasz co myślałaś o
nim w tamtej chwili.
Coś w Tobie przegrało. Coś w Tobie
pękło. Wyszłaś z mieszkania i poszłaś się przejść. Nie
wiedziałaś dokąd idziesz i po co. Stanęłaś na moście. Przed
oczami miałaś całe swoje życie.
Chwila zastanowienia i... skoczyłaś.
Tak z mostu. Skończyłaś z życiem, bo nie widziałaś teraz w nim
żadnego sensu. Po chwili byłaś już z nim. Byłaś z nim na górze.
Byliście razem. Byliście razem na zawsze./Wika <3