sobota, 14 września 2013

Imagine #6

Nadszedł dzień, w którym miałaś opuścić dom rodzinny i się usamodzielnić. Spakowałaś swoje rzeczy. Ostatni raz popatrzyłaś na swój pokój. Pożegnałaś się z rodzicami. Wyszłaś i zamknęłaś drzwi. Wsiadłaś do taksówki i odjechałaś.

Dwie godziny później

Byłaś na miejscu, w swoim własnym mieszkaniu. Zaczęłaś rozpakowywać swoje rzeczy. Aż nagle trafiłaś na pamiętnik. Zastanawiałaś się gdzie go schować. W pewnym momencie wypadł Ci z rąk. A wszystkie kartki nieprzyklejone wypadły. Wśród nich była też kartka, na której pisało ,,Belieber forever<3'' I w tym momencie popłynęły z Twoich oczu łzy. Wspomnienia wróciły. Pamiętasz jak pierwszy raz usłyszałaś o Justinie. Jego pierwszą piosenkę, teledysk. Pamiętasz tego chłopaka z grzywką. Coraz bardziej zaczęłaś go lubić. Stałaś się jego fanką. Zakochałaś się w Jego pięknym głosie i uroczej twarzy. Nie zważałaś na to co mówili inni. Nie zważałaś na hejty. Liczył się tylko on. Stawał się coraz sławniejszy, coraz częściej udzielał wywiadów, jego teledyski były często w tv, a Ty z niecierpliwością czekałaś, żeby je zobaczyć. Niedługo potem na Twoich ścianach zaczęły pojawiać się plakaty. Sprawiał, że zaczęłaś się uśmiechać. Byłaś dumna, że masz takiego idola. Wzór do naśladowania. Tylko nie myślałaś o tym, że kiedyś on dorośnie i Ty również. Obejrzałaś Jego film, przeczytałaś biografię. Stałaś się Belieber, stałaś się częścią wielkiej rodziny.
Były plotki, ale Ty nigdy w nie nie wierzyłaś. Nie opuściłaś go przez żadną plotkę, upadek. Broniłaś go. Niby nie zwracałaś uwagi na hejty w Jego stronę, ale bardzo Cię to bolało. Bolały Cię złe słowa na Justina, które ludzie mówili z zazdrości. Znalazłaś prawdziwych przyjaciół, którzy rozumieli Twoją miłość do zupełnie obcego chłopaka. Wszystko działo się bardzo szybko. Nieważne było, że dorastasz, liczył się tylko On. Dlaczego? Bo uratował Ci życie.
Pamiętasz, gdy zrobił sobie więcej tatuaży, zaczął imprezować stracił fanów, właśnie fanów, bo prawdziwy Belieber zostanie na zawsze, mimo wszystko.
Wiele razy płakałaś z Jego powodu, bo myślałaś, że nigdy go nie spotkasz. Ale spełniłaś swoje marzenie. Spotkałaś go, byłaś na koncercie.
Twoi rodzice nie potrafili tego zrozumieć. Tak naprawdę nikt poza Beliebers nie jest w stanie tego zrozumieć.
Czas leci za szybko, za szybko dorosłaś.
Dawno nie wchodziłaś na swojego twitter'a. Nawet nie wiedziałaś czy Justin go jeszcze używa.
Zalogowałaś się i weszłaś na profil Justina. Jego ostatni tweet <5 min temu>:
,,Przepraszam Was Beliebers, ale niestety moja kariera dobiegła końca. Nie chcę Was ranić, ale ja umieram. Jestem poważnie chory. Lecz, pamiętajcie, żeby się nie poddawać i wierzyć w marzenia. Kocham Was <33 i Dziękuję, że mogłem mieć takie osoby jak Wy.''
Po Twoich policzkach spłynęły łzy. Jak to? Przecież on nie może umrzeć. Jest zbyt ważny.
Wierzysz w to jego wyzdrowienie. Nie można się poddać. Nie Justin, przecież sam to powiedziałeś.
Przeżyjesz, prawda?

Jakie to wspaniałe uczucie należeć do rodziny Beliebers. Byli, są i będą ważni. A wiesz dlaczego?
Bo Swoją rodzinę zawsze będziesz miała w sercu. To nigdy nie odejdzie. Nigdy o tym nie zapomnisz.
Włączyłaś tv, akurat leciały wiadomości. Na twarzy prezenterki zauważyłaś łzy. Byłaś ciekawa czemu płacze. I właśnie w tej chwili usłyszałaś bardzo niechciane słowa:
,,Justin Bieber nie żyje...''
Nie mogłaś w to uwierzyć. To nieprawda – tłumaczyłaś sobie. Jeszcze chwilę temu był na tt, a teraz co? Już nie ma go na świecie? Zaczęłaś jeszcze bardziej płakać. Nie myślałaś, że nadejdzie taka chwila, w której się dowiesz o śmierci swojego idola.
Opuściłaś głowę w dół. Nie widziałaś nic, poza rozmazanym obrazem. Nie czułaś nic poza pustką w sercu. Co teraz? Przecież on był częścią Ciebie. Przed usunięcie twitter'a napisałaś swoją ostatnią wiadomość:
,,Właśnie umarł ktoś dla mnie bardzo bliski. Właśnie odeszła część mnie. Właśnie umarłam ja. Belieber Forever.''
Wyłączyłaś laptop. Wzięłaś do ręki pamiętnik i otworzyłaś na stronie z datą, o której zawsze będziesz pamiętać. Dlaczego? Bo właśnie tego dnia, po raz pierwszy usłyszałaś o Justinie, a teraz czytasz co myślałaś o nim w tamtej chwili.
Coś w Tobie przegrało. Coś w Tobie pękło. Wyszłaś z mieszkania i poszłaś się przejść. Nie wiedziałaś dokąd idziesz i po co. Stanęłaś na moście. Przed oczami miałaś całe swoje życie.
Chwila zastanowienia i... skoczyłaś. Tak z mostu. Skończyłaś z życiem, bo nie widziałaś teraz w nim żadnego sensu. Po chwili byłaś już z nim. Byłaś z nim na górze. Byliście razem. Byliście razem na zawsze./Wika <3

Imagine #5

Jutro Justin miał wrócić z trasy. Nie było go 3 miesiące. Tęskniłaś, bardzo. Nie mogłaś się doczekać chwili kiedy go w końcu zobaczysz.
Źle się poczułaś. Szybko pobiegłaś do toalety.
Chwilę później przyszła do Ciebie przyjaciółka. Opowiedziałaś jej o swoim złym samopoczuciu.
 - Ejj a może Ty jesteś w ciąży? - spytała.
Po chwili zastanowienia pomyślałaś, że to bardzo prawdopodobne. Ostatni raz spałaś z Justinem 3 miesiące temu, tylko nie wiedziałaś czy akurat tego dnia się zabezpieczaliście.
Przyjaciółka szybko poszła po test ciążowy. Na opakowaniu pisało, że trzeba poczekać na wynik 5 minut. Te 5 minut bardzo Ci się dłużyło.
Na teście pokazały się 2 kreski. Czyli chyba jesteś w ciąży. Test nie daje 100% pewności.

Następnego dnia

Na przywitanie Twojego chłopaka zrobiłaś obiad, podczas którego miał się również dowiedzieć, że zostanie tatusiem.
Wszystko było gotowe. Usłyszałaś jak drzwi frontowe się otwierają.
Po chwili zauważyłaś Justina. Od razu rzuciłaś się w jego objęcia.
Byłaś bardzo szczęśliwa.
Po posiłku, zaczęłaś:
- Kochanie, muszę Ci coś powiedzieć...
- Co?
- Bo ja chyba jestem w ciąży.
Justin był w szoku, lecz po chwili uśmiechnął się i przytulił Cię. Powiedział, że razem dacie sobie radę. I że najpierw trzeba iść do ginekologa i to potwierdzić.

Następnego dnia

Weszliście do gabinetu ginekologa. Tak jesteś w trzecim miesiącu ciąży.
Z dzieckiem jest wszystko w porządku.

Pół roku później

Od wczoraj jesteś w szpitalu, bo źle się czułaś. Ciąża była zagrożona.
Nagle poczułaś mocne skurcze. Justin był koło Ciebie, dlatego poprosiłaś go, żeby zawołał lekarza.
Tak, zaczęło się. Zaczęłaś rodzić.
Jesteś na porodówce. Justin trzyma cię za rękę.
    - Ał Justin, nie wytrzymam.
    - Be alright aaaaj aaaaj be alright
    - Justin nie pomagasz!
Nie wiedziałaś co się dzieje, zaczęło Ci się kręcić w głowie.

Godzinę później

Obudziłaś się. Koło Ciebie był Justin, na rękach trzymał dzidziusia. To był wasz synek.
- O kochanie, obudziłaś się.
Po trzech dniach, wróciliście szczęśliwi do domu. Justin przez te dni, przygotował pokoik dla naszego synka./Wika <3

piątek, 13 września 2013

Imagine #4

Obudziły Cię ciepłe promienie słońca, które świeciły prosto na Ciebie, gdyż zapomniałaś zasłonić wczoraj okno.
Spojrzałaś na kalendarz. 28 lipca. ,,To już rok'' – pomyślałaś. Dokładnie rok temu zostałaś dziewczyną Justina. Pamiętasz doskonale ten dzień. Spotkaliście się przypadkiem, a ty zakochałaś się w nim. Miłość od pierwszego wejrzenia. Wasza trzecia randa była 28 lipca. Oboje chcieliście być razem i nadal chcecie.
Nagle twoje wspomnienia przerwał dźwięk sms'a. Spojrzałaś na wyświetlacz:
,,Nowa wiadomość od Justin;*''
,,Przepraszam, ale nie możemy się dzisiaj spotkać. Muszę nagrać nowe piosenki. Scooter naciska. Kocham Cię... Twój Justin.''
Bardzo zrobiło ci się smutno. Nie wiedziałaś co mu odpisać. A ten dzień miał być taki piękny. Przynajmniej tak go sobie wyobrażałaś. Smutna usiadłaś na kanapie.
Zbliżała się godzina 20:00. Byłaś nie mal pewna, że Justin zapomniał. Albo po prostu nie ma czasu, przez swoją pracę.
Nagle usłyszałaś dźwięk telefonu. Myślałaś, że dzwoni Justin. Niestety tym razem się myliłaś. Dzwoniła Twoja przyjaciółka.
Chciała się teraz spotkać, zgodziłaś się, bo i tak byłaś sama w domu, może przyjaciółka podniesie Cię na duchu.

Pół godziny później

Pojechałaś w umówione miejsce. Weszłaś do środka. Nie było Twojej przyjaciółki, więc usiadłaś i czekałaś.
Nagle zamiast Twojej przyjaciółki koło Ciebie zjawił się Justin.
Byłaś pod wrażeniem. Okazało się, że przyjaciółka specjalnie kazała Ci tu przyjechać, a tak naprawdę za tym wszystkim stał Justin.
Wcale nie zapomniał o Waszej rocznicy. Chciał Ci tylko zrobić niespodziankę.
A Ty niepotrzebnie się martwiłaś, że zapomniał./Wika

środa, 7 sierpnia 2013

Imagine #3

Razem z Justinem byliście szczęśliwą parą. Nie wyobrażałaś sobie, żeby mogło być inaczej. Nadszedł dzień, w którym poszłaś na rutynowe badania do lekarza. Czułaś się świetnie i nie obawiałaś się wyników.
Weszłaś do gabinetu i usiadłaś na krześle. Lekarz nie miał już uśmiechu na twarzy. ,,Czy ja jestem chora?!?'' - pomyślałaś. Po chwili lekarz zaczął:
-Nie będę pani oszukiwał, że wyniki są dobre... bo nie są.
-Jestem na coś chora?
-Tak... przykro mi to mówić, ale ma pani raka. Wiem, że jest pani bardzo młoda i jeszcze całe życie przed panią. A to jest uleczalne. Proszę się nie martwić na zapas. Trzeba mieć nadzieję, że się uda. Że wygra pani z chorobą.
Zbladłaś, przez dłuższy czas siedziałaś na poczekalni myśląc. Byłaś bardzo przestraszona. Bałaś się bardzo. Jak sobie z tym poradzisz? Nie chciałaś powiedzieć o tym nikomu. Lecz wiedziałaś, że muszą wiedzieć. Wiedziałaś, że z tobą będzie coraz gorzej. Wiedziałaś, że zostaniesz na dłuższy czas w szpitalu. Bałaś się, że zostawisz swoich bliskich. Bałaś się śmierci.
Po godzinie wyszłaś ze szpitala i pojechałaś samochodem do domu. Twoje przerażenie zobaczyła mama.
-Coś się stało?Coś nie tak u lekarza?
-Mamo.... ja jestem chora. Mam raka.
Mama cię pocieszyła. Powiedziała, że razem dacie sobie radę. Razem będziecie wierzyć w Twoje wyzdrowienie. Razem będziecie mieli nadzieję.
Justina nie było w domu. Pojechał dać koncert do innego miasta, oddalonego od Ciebie o jakieś 800 km.
A ty dziś wraz z rodzicami musiałaś jechać do kliniki. Podróż będzie długa i męcząca.
Zostawiłaś mu list. Miałaś nadzieję, że przeczyta. Nie chciałaś mu o tym powiedzieć przez telefon. A treść listu była następująca:
,, Chciałabym zatrzymać swe serce, uciszyć Jego bicie. Nie płakać wciąż skrycie, mieć uśmiech na twarzy. Lecz serce płacze, łzy spływają po mojej twarzy. Ból czuję wielki, przytul choć raz. Nie zostawiaj mnie samą wśród fałszywych łudzi, kłamst. Kocham Cię mocniej niż Ci się wydaje, boję się tylko, że Cię zranię, że gdy umrę będziesz cierpiał. Boję się mojej choroby, ale uczucie jest silniejsze. Kocham Cię najmocniej najmocniej na świecie...;*
(Twoje imię)''
Nie wiedziałaś czy Justin to zrozumie.
Mijały kolejne dni. Justin przyjechał do Ciebie i spędzał każdy dzień przy tobie. Nie mogłaś go przekonać, żeby wrócił do domu i odpoczął. Potwierdziło się, że w moim przypadku rak jest nieuleczalny. Nie chciałaś, że widział Cię jak opadasz z sił.
Pewnej nocy nie było go przy tobie. Przypomniały Ci się chwile, których już nie przeżyjesz nigdy więcej.
Czułaś ogromny ból, wiedząc, że nadejdzie taki czas, w którym odejdziesz. Dalej zegar bił, a poprawy brak. Twoje ciało z dnia na dzień straciło blask, mimo, że organizm walczył cały czas.
Nie ważne, że kończy się ci czas. Wiesz, że musisz się pożegnać z życiem. Musisz się pożegnać z nim, z Twoim Justinem. Planowaliście wspólne dni. Mieliście się pobrać. Razem zamieszkać.
Plany pokrzyżowała Twoja choroba. Lecz tak już w życiu bywa. Nie zawsze dostajemy po co chcemy.
Odchodzi szczęśliwa, bo on przy niej jest
Uczucie pomogło jej pokonać strach, walczyć tak
On pod koniec pocałował ją i
szepnął do jej ucha: Zawsze razem, mimo to...

Prawdziwa miłość połączyła ich
Walczyli do końca, choć brakło sił,
ona nie chciała by każdego dnia musiał patrzeć jak upada tak
Pomyśl jaki to był dla nich ból
Wiedząc, że w końcu odejdzie znów
Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas
że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal... /Wika

poniedziałek, 22 lipca 2013

Imagine #2

Wyobraź sobie...
Jesteś dziewczyną Justina. Postanowiliście pojechać na wakacje. Mieszkaliście w Los Angeles, twój chłopak wpadł na pomysł: wakacje w Miami. Nadszedł dzień wyjazdu. Prawdopodobnie spakowaliście wszystko do samochodu. Już zamykałaś drzwi, kiedy nagle przypomniało ci się, że zapomniałaś telefonu komórkowego. Wróciłaś się i schowałaś go do torebki. Wychodząc tym razem byłaś pewna, że zabrałaś wszystko co będzie ci/wam potrzebne. Wsiedliście do samochodu i udaliście się w stronę Miami. Podróż nie należała do najprzyjemniejszych. Dlaczego? Złapała was policja za szybką jazdę. Ostrzegałaś Justina, żeby zwolnił, ale nie posłuchał.
Po dotarciu na miejsce, czyli do hotelu. Poszliście do recepcji.
-Rezerwacja na nazwisko Bieber. - powiedział Jus.
Recepcjonistka poklikała coś na komputerze i powiedziała:
-Przepraszam, ale nie ma takiej rezerwacji.
-Jak to nie ma?!?!
-Justin, może to nie ten hotel? - powiedziałaś.
Jus sprawdził coś na swoim telefonie, po czym powiedział:
-Miałaś rację kochanie. To nie tu, tylko naprzeciwko.
Tym razem trafiliście do właściwego hotelu. Justin odebrał kartę z recepcji i poszliście do windy, gdyż wasz pokój znajdował się na 2 piętrze.
,,Co się jeszcze wydarzy?'' - pomyślałaś.
Już otwierałaś drzwi kartą, kiedy podszedł do was właściciel hotelu.
-Państwo pewnie świeżo po ślubie.
Już miałaś powiedzieć ,,nie'' ale Justin był pierwszy:
-Jeszcze nie.
Rozpakowaliście się. Poszłaś pod prysznic. Nałożyłaś na siebie truskawkowy żel, po czym go spieniałaś i spłukałaś. Wyszłaś z łazienki w samej bieliźnie. Justin spojrzał na ciebie pożerającym wzrokiem.
-Musisz to robić?
-Ale co?
-Musisz być taka seksowna i pociągająca?
Zaśmiałaś się pod nosem i zaczęłaś wybierać ciuchy, które za chwilę na siebie założysz.
-Załóż to. - powiedział, równocześnie podając ci pewne pudełko. Otworzyłaś je i wyjęłaś sukienkę. Była piękna. Wróciłaś do łazienki i założyłaś ją. Do tego ubrałaś czarne szpilki.
Kilka chwil później byliście gotowi obydwoje.
Nie wiedziałaś gdzie idziecie.
-Justin, gdzie idziemy?
-Niespodzianka. Za chwilę się dowiesz.
Po czym weszliście do restauracji. W środku nie było nikogo.
-Czy restauracja nie jest zamknięta? - powiedziałaś.
-Jest.
-To dlaczego tu jesteśmy?
-Restauracja jest zamknięta dla nas.
Trochę cię to zdziwiło, nie spodziewałaś się. Nie myślałaś, że Justin wynajmie tylko dla was restauracje.
Po skończonym posiłku podeszła do was kelnerka i podała Justinowi bukiet czerwonych róż.
Justin po chwili wyjął coś z kieszeni swoich spodni. Uklęknął przed tobą i powiedział:
-Chcę spędzić z tobą całe życie. Chcę, żebyś była matką naszych dzieci. Wszystko chcę robić z tobą... Kochanie wyjdziesz za mnie?
-Tak.
-Kocham Cię ;*
-Ja Ciebie też...
Wiedziałaś, że to ten jedyny. Chciałaś z nim być. Na dobre i na złe. /Wika.
Od autorki:Myślałam nad nim 5 dni.I chyba nie bardzo mi wyszedł, ale cóż.W razie jakich kolwiek pytań walcie śmiało na aska. ask.fmWika1406

piątek, 12 lipca 2013

Story #1 ,,Gdybym wtedy przy niej był.."

- Dobra Alex, muszę już lecieć..- Powiedział Justin wkładając na siebie ubrania porozrzucane, po całym pokoju. Łatwo się domyśleć , co miało tutaj miejsce.
- Dlaczego zawsze musisz tak szybko wychodzić?- Zapytała Alex ze smutną miną.
-Nie rób mi tego, przecież wiesz jaka jest sytuacja. Wiesz ,że muszę wracać do Destiny aby niczego się nie domyśliła.- Odpowiedział brunet wkładając swoją skórzaną kurtkę, i poprawiając włosy.
-No tak, Ona..- Westchnęła dziewczyna podnosząc się z łóżka owinięta prześcieradłem. Chłopak mruknął łapiąc ją w pasie i wtulając w siebie.
-Wiedziałaś, na co się piszesz...- Powiedział całując ją w czoło. Alex kiwnęła głową i odsunęła się sztucznie uśmiechając.
-No dalej, idź do niej..- Powiedziała przytulając chłopaka.
-Na pewno?- Zapytał patrząc w jej niebieskie tęczówki.
-Tak..- Wydusiła. Justin pocałował ją w usta, tak jakby miał być to ich ostatni pocałunek.
-To cześć..- Powiedział znikając za drzwiami. Wychodząc na dwór włożył na głowę kaptur i udał się pod adres, który bardzo dobrze znał. Był to adres Destiny. Jego.. dziewczyny. Justin wiedział, że źle robi zdradzając ją.. Wiedział ,że powinien z nią zerwać , ale nie miał serca aby ją zranić. Wiedział ,że dziewczyna nie poradziła by sobie z tym. Zapukał do drzwi i oczekiwał , aż ktoś mu otworzy.  Zgodnie z jego przypuszczeniami była to brunetka. Jej oczy były w kolorze czekolady. Jej malinowe usta uniosły się ku górze gdy ujrzała Justina.  Zarzuciła swoje ręce na jego szyję i wskoczyła na niego. Justin przytrzymał ją i zaczął się z nią kręcić.
-Też się cieszę ,ze cię widzę księżniczko..- Powiedział chłopak muskając delikatnie jej usta.
-Tęskniłam..- Destiny mruknęła w jego szyje powodując dreszcze, na całym jego ciele.
-Nie widzieliśmy się tylko dwa dni..- Odpowiedział z uśmiechem Justin stawiając brunetkę na ziemi.
-Aż dwa dni..- Odpowiedziała tuląc jego zmarznięte ciało. Nie dziwmy się. Był to grudzień. Jeden z najchłodniejszych miesięcy.- Chodź, do środka..- Powiedziała zatrzaskując drzwi i wbiegając po schodach na górę. Brunet podążał za nią. Gdy jednak znaleźli się w jej pokoju, uśmiech na twarzy dziewczyny zastąpił smutek i w pewnym sensie niepokój.
-Hej, co jest ?- Zapytał Justin zauważając to.
-M-Musimy porozmawiać..- Powiedziała Destiny ,siadając na brzegu swojego ogromnego łóżka pokrytego satynową pościelą.
-Mianowicie?- Zapytał zdezorientowany i lekko zdenerwowany Justin.
-Muszę wyjechać..- Powiedziała dziewczyna, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Jednakże szybko ją wytarła i spuściła głowę.
-Na długo?- Zapytał zawiedziony chłopak.
-Miesiąc.. Albo dłużej.- Powiedziała pociągając nosem. Brunet podszedł do niej i mocno wtulił w siebie.
-Dlaczego?- Zapytał no co brunetka wzieła głęboki wdech.
-Muszę załatwić kilka ważnych spraw....-Powiedziała dławiąc się łzami.
-Och.. Rozumiem ..- Powiedział brunet tuląc ją do siebie mocno.- Damy radę.. Musimy dać..- Wyszeptał w jej włosy po czym wziął głęboki wdech.
-Jest jeszcze jedna sprawa.. Nie możesz się ze mną kontaktować... Proszę, tak będzie łatwiej..- Powiedziała.- Jeżeli wytrzymamy to.. To nasza miłość będzie trwała już na zawsze..- Powiedziała uśmiechając się po raz pierwszy.
-Na zawsze..- Powiedział chłopak wpijając się w jej spierzchnięte usta. Siedzieli tak razem , do czasu ,aż dziewczyna nie usnęła. Przykrył ją kocem i wyszedł. Bez pożegnania, ponieważ nie chciał aby cierpiała. Wrócił do domu jak zwykle udając się do sypialni. Był zmęczony tym wszystkim. Musiał sobie to wszystko ułożyć. Mijały dni. Justin spotkał się tylko raz z Alex. Nie widział sensu spotykania się z nią. Zrozumiał swój błąd. Teraz był pewny ,że kocha tylko Destiny. Wystarczyły 2 tygodnie aby tęsknił tak mocno, by nic nie jeść. Czuł się samotny. Czuł się bez niej nikim. Odliczał dni do ich spotkania. Gdy zerwał z kalendarza ostatnią kartkę, uśmiech pojawił się na jego twarzy.  Odszedł od stołu. Spowodowane było to jego brakiem cierpliwości. Włożył na siebie swój czarny płaszcz i wyszedł. Udał się od razu do domu swojej ukochanej. Zapukał do drzwi z nadzieją, że ujrzy za nimi swoją ukochaną. Niestety.. Drzwi otworzyła matka dziewczyny.
-Jest może Destiny?- Zapytał na co matka dziewczyny wybuchnęła płaczem. Zdezorientowany chłopak spojrzał na jej trzęsące się ręce.
-Prosiła.. aby ci to przekazać...- Odpowiedziała kobieta i wręczyła mu starannie zaklejoną białą kopertę. Niczego nieświadomy brunet otworzył ją i zaczął czytać zamieszczony w niej list.
Drogi Justinie!
Skoro czytasz ten list to pewnie jestem już martwa. Od dawna miałam ci już powiedzieć. Dowiedziałam się o tym w dniu kiedy do mnie przyszedłeś. Nie dało się już nic zrobić. Mało osób wygrywa z rakiem.  Nie byłam w stanie ci tego powiedzieć. To było dla mnie za wiele. Teraz możesz być na mnie zły.. ale pamiętaj ,ze bardzo cię kochałam. Pomimo twoich zdrad, o których myślałeś , ze się nie dowiem... Ja nie przestawałam Cię kochać.Teraz gdy już mnie nie ma.. Możesz ułożyć sobie życie od nowa. Dziękuję ci za te wszystkie chwile , w których mnie wspierałeś. Dziękuję ci za to ,ze przy mnie byłeś, kiedy tego potrzebowałam. Żyłam dzięki tym wszystkim chwilom. Nie, nie bądź smutny. Jeszcze kiedyś się spotkamy. Będę na ciebie czekać tam po drugiej stronie..
                                               Twoja na zawsze.. Destiny  xo xo
Oczy chłopaka natychmiast wypełniła słona ciecz. Nie miał pojęcia co zrobić. Schował list o tylnej kieszeni spodni i łapiąc kamień leżący na chodniku rzucił nim przed siebie. Łzy znalazły upust i zaczęły płynąć jak strumienie po jego  zmarzniętych policzkach. Nie chciał tego, nie chciał aby to wszystko się tak skończyło. Usiadł na środku drogi i zalał się łzami. Nie był wystarczająco silny na to wszystko. Miał dość samego siebie. Obwiniał się ,że to wszystko jest jego winą, że to przez niego Ona umarła. Przecież była tak młoda.  Miała przed sobą jeszcze połowę życia. Przypomniała mu się jedna z ich rozmów. Było ich wiele..ale.. Ta była szczególna. Destiny, która jest teraz jedną ze świecących na niebie gwiazd mówiła w niej o swoich planach na przyszłość.
-Przepraszam!- Krzyknął chłopak wstając i idąc w stronę parku. Przepraszam ,ze nie dałem cie wystarczająco dużo miłości. Przepraszam ! Wiem ,ze teraz już nic to nie zmieni.. Odeszłaś.. Zostawiłaś mnie samego na tym świecie,, a ja? Ja nawet się z tobą nie pożegnałem.. Wiem , wiem ,ze to moja wina.. Gdybym był wtedy z tobą.. Może.. Może miałabyś szansę spełnić swoje marzenia. Kupiłbym nam domek nad morzem.. Tak jak chciałaś... Wzięlibyśmy cichy ślub , a w podróż poślubną zabrałbym cię na Hawaje.. Tak jak chciałaś.. Za rok urodziły by się nasze dzieci.. Chłopiec i dziewczynka.. Mieli by na imię Jaxon, a dziewczynka Jazzmyn tak jak chciałaś.. Moglibyśmy się zestarzeć..!!- Krzyczał zwracając na siebie uwagę przechodniów. Nie interesowało go to jednak. Nie chciał już żyć.. Nic nie miało już dla niego sensu.. Jej już nie było. Wszedł do swojego domu trzaskając drzwiami. Ruszył od razu do łazienki gdzie leżało pudełko z zapasem żyletek. Chwycił jedną z nich i wrócił do sypialni. Podciągnął rękaw swojej bluzy i przyłożył zimny metal do swojego nadgarstka. Ścisnął przedmiot w ręku, a po chwili rzucił nim w ścianę. Ten chłopak nie był samobójcą. Bo trzeba być odważnym, a samobójcy to tchórze. Wiedział ,że trzeba walczyć ze wszystkimi przeszkodami. Spojrzał na szafkę. Była na nim butelka piwa.  Bez wahania otworzył ją i zaczął je pić. Nie skończyło się na jednym. Poszedł do lodówki po resztę alkoholu. Gdy już wszystkie piwa zostały przez niego wypite wziął butelkę Jack'a Daniels'a  i wyszedł z domu.  Po drugiej stronie ulicy ujrzał swoich przyjaciół. Pomachał im zalany łzami i postanowił do nich pójść. Wkroczył na ulicę.. Popełnił jednak błąd. Samochód nie zdążył wyhamować.. Justin został potrącony. Stracił przytomność... Ludzie zebrali się nad jego ciałem. Karetka przyjechała chwilę potem. Niestety.. Justina nie dało się uratować. Zmarł w drodze do szpitala. Obrażenia były zbyt poważne.. Lecz .. Jego dusza nie umarła. Odeszła ona na drugą stronę aby spotkać się z ukochaną... I pozostać z nią na zawsze....
Od Autorki: No i jest pierwsze story.. sorry ,że takie trochę smutne.. no ale taki mi wpadł pomysł.. Nie wiem czy wam się spodobało.. ale mam nadzieję ,że tak.. No więc.. Błagam o chociaż jeden Komentarz ze słowem lub tematem na jaki mam zrobić następną Historię.. ~ Wera.
PS: Takie drobnee Informacje xd znaczy linki xd
Mój Ask~ http://ask.fm/wix2000
Mój 2 Blog~ http://czeslaw0601.bloblo.pl/
Mój Twitter~ https://twitter.com/Breath_Of_JB 

Imagine #1

Poszłaś z siostrą na zakupy. Chodziłyście po sklepach od trzech godzin. Siostra kupiła sobie dużo rzeczy, a ty nic sobie nie wybrałaś. Byłaś trochę smutna. Nagle przez szybkę, jednego sklepu dostrzegłaś ładną sukienkę. Siostra powiedziała, że poczeka na Ciebie i nie wejdzie już do następnego sklepu. Poszłaś więc sama. Wyszłaś z przymierzalni i szłaś w stronę kasy. Niestety wpadł na Ciebie ktoś. Nawet go nie poznałaś. Na głowie miał kaptur i ubrane okulary przeciwsłoneczne.
-Przepraszam – powiedział i odszedł.
Otrząsnęłaś się i udałaś się w wyznaczonym wcześniej kierunku.
Zapłaciłaś za swoje zakupy i wraz z siostrą poszłyście do kawiarni. Znowu zauważyłaś tego samego chłopaka, co na Ciebie wpadł. Usiadł stolik obok was. I zdjął okulary. Ty nie zwracałaś na niego uwagi, ale twoja siostra. Co zrobiła?? Zaczęła piszczeć.
-To naprawdę Justin Bieber!!!?? - spytała, krzycząc.
No nie.
,,Ten idiota na mnie wpadł''-pomyślałaś. Nigdy go nie lubiłaś i nigdy nie polubisz. Tylko, że twoja siostra jest Belieber i cały czas o nim mówi. Określając jaki to on nie wspaniały i wgl.
Twoja podekscytowana siostra podeszła do niego i poprosiła o zdjęcie i autograf. Chciałaś jak najszybciej opuścić to miejsce, więc wyszłaś. Postanowiłaś poczekać na nią na zewnątrz. Po kilku minutach wyszła. Nareszcie – pomyślałaś. Była trochę oburzona, że zostawiłaś ją samą. Ale jednocześnie była szczęśliwa.
W domu od razu udałaś się do swojego pokoju. Teraz miałaś chwilę relaksu. Jednak chwilę później twój spokój przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie powiedziałaś ,,proszę''. Do pokoju weszła mama.
-Pójdziesz jutro z siostrą na koncert.
-Co?Czemu nie może iść sama? -spytałaś oburzona.
-Bo ma dopiero 14 lat, a ty 18.I musisz jej pilnować.
-A na kogo koncert??
-Justina Biebera.
No nie. Co jak co, ale ja nie zamierzasz tam iść. Chyba, że zabierzesz ze sobą zatyczki do uszu.
Dzień koncertu
W ostateczności poszłaś na ten koncert. Stałaś z siostrą w drugim rzędzie. Myślami byłaś gdzie indziej. Chciałaś jak najprędzej opuścić to miejsce i nie pamiętać o tym wydarzeniu.
Po skończonym koncercie szybko udałaś się w stronę wyjścia. Jednak coś cię zatrzymało. Nie coś, a ktoś.
Nic nie widziałaś, tylko ciemność. Ten ktoś zatkał ci dłonią usta, żebyś nie mogła krzyczeć. Nagle zapaliło się światło. Siedziałaś na kanapie w jakimś pokoju. To była chyba garderoba, a przynajmniej tak ci się zdawało. Nikogo oprócz Ciebie nie było w tym pomieszczeniu. Bałaś się.
Nie wiedziałaś co zrobić. Uciec, tak to był chyba najlepszy pomysł. Szybko zerwałaś się i pobiegłaś do drzwi. Niestety były zamknięte. W tej chwili ktoś wszedł. Nie wiedziałaś kto ko. Lecz po chwili zauważyłaś jego twarz. To był Justin. Osoba, której nienawidzisz.
-Wiem, że mnie nie lubisz, ale ja mam zupełnie inne zdanie o Tobie. Podobasz mi się.
-A i dlatego mnie porwałeś.? Wypuść mnie, bo nie mam ochoty cię widzieć. Już mi wystarczy koncert.
-Zakochałem się w Tobie.
-Przecież Ty możesz mieć każdą.
-Tak, ale wybrałem Ciebie, bo to miłość od pierwszego wejrzenia.
I w tej chwili nie wiedz co się z Tobą stało. Nagle cała nienawiść do niego minęła. I chyba te miłość będzie odwzajemniona. Bo ty również się w nim zakochałaś. Nie od pierwszego wejrzenia, tylko właśnie teraz wybuchło w Tobie to uczucie.
Umówiliście się na jutro. Bo teraz musiałaś iść z siostrą do domu. Z siostrą, która nic nie wie i nie dowie się o dzisiejszym zdarzeniu. To pozostanie waszą tajemnicą. Już na zawsze <3/Wika

czwartek, 11 lipca 2013

Wielki wstęp z małym profesjonalizmem...

Więc może tak. Blog ten jest prowadzony , przez dwie osoby. Czyli mnie ~ Wera I Wiktorię. Będą zamieszczane na nim Imaginy- Które będzie pisała nasza wspaniała Wiki i Krótkie Historie- Pisane przez takie beztalencie jak ja. Imaginy będą pisane Przez Wiki, więc nie mnie się o nich wypowiadać, lecz co do Short Stories... Będę pisała je ja.. I nie będą one normalne. Postaram się żeby były one hmmm Oryginalne? To na pewno, ale będą one w szczególności bardziej zabawne.. i Większość z was się pewnie uśmiecha.. Będą to +18 hahaaha No mniejsza z tym . Pod każdym moim wpisem chciałabym abyście napisali jakieś zdanie lub przymiotnik, rzeczownik.. whatever. Wtedy ja będę musiała to wszystko tak napisać aby zamieścić w tym wasze słowo/zdanie. To będzie lekka odmiana, lecz będzie wymagać waszej współpracy. Hope You Like It :) So, Enjoy :)